mój sen rwie się na milion przebudzeń
trudno wziąć większy łyk powietrza
łatwiej zamienić powieki w skrzydła
co lgną do światła
a potem to trzepotanie z boku na bok
rachityczny taniec o wolność
o bezmyśl regenerację
w nieustannym wrażeniu że świty umierają
za wcześnie i odnawiają się
już nie tym wabiącym światłem
trudno wziąć (...) powietrza
łatwiej zamienić powieki w skrzydła
co lgną do światła
...........................dwa miejsca od czapy jak dla mnie; fatalny "milion" i "większy łyk"
można bez tak młotkowych środków uwzględnić egzystencjalną apercepcję pierwszych (dwóch) wersów
a potem to trzepotanie z boku na bok
rachityczny taniec o wolność
(...) regenerację
...........................nie kupuję "bezmyśli" - miałkie i naciągane, spokojnie strofa obejdzie się bez tego kwiatka
w nieustannym wrażeniu że świty umierają
za wcześnie i odnawiają się
(...) nie tym wabiącym światłem"
od ostatniego "raza", dużo lepiej, czytelniej, mniej koturnowo i z "treścią" w sam raz na zatrzymanie
* * *
"mój sen rwie się z przebudzeń
przy braku powietrza łatwiej zamienić
powieki w skrzydła co lgną do światła
potem trzepotanie z boku na bok
rachityczny taniec o wolność
lub regenerację w nieustannym wrażeniu
że świty umierają za wcześnie i odnawiają się
już nie tym
wabiącym światłem"
"a potem to trzepotanie z boku na bok
rachityczny taniec o wolność
o bezmyśl regenerację"