przyjaźniliśmy się
kradliśmy czyli mogliśmy
kraść konie
a tu się nagle okazuje że ja
wcale nie znam ciebie
nie znam ludzi
nie znam się na niczym -
nie jestem nikomu potrzebny
a więc jestem zbędnym
człowiekiem
chociaż nikt nie mówi
(oprócz chyba mnie samego)
że nie możemy jeszcze
razem kraść koni -
daj Boże żeby jeszcze w tę noc