nie nadążam, ból w stawie
skręcił kolano,
nie chce mi się opisywać
tych zdarzeń dzisiejszych,
za dużo,
śpiać,
sen ćpać,
znowu jakieś halo z ugodą pozasądową,
bo kobieta coś pisze, że nie dostała mojego pisma,
a ja mam potwierdzenie odbioru z jej własnoręcznym podpisem,
nie wiem,
nie rozumiem kobiet,
łatwo palnąć, łatwo tak na,
w środku zdania przerwać,
zmienić,
kromka pipu, wapu,
obraz jeszcze muszę do przedniedziałku,
kurde,
czas,
nie pieniądze ważne, tylko czas,
czas mi skręca staw w kolanie,
z tą receptą w ogóle,
mózg mi się wylewa w wyobraźni,
wybucha jak poduszka powietrzna i opatula mi ramiona
aż do pasa, szejk benif deklauds, edi śpiewa,
i że tatułd ewrytynk,
instrukcja wąchania wnętrza swojego nosa:
aby poznać zapach wnętrza swojego własnego nosa,
dwoma palcami lekko przytykamy obydwie dziurki nosa i wciągamy powietrze
w taki sposób, aby doświadczenie zapachu wnętrza swojego nosa
zakończyć sukcesem,
trzecia w nocy,
chciałbym, żeby mi się zachciało jeść, bo mi się nie chce,
papierosy się skończyły,
nowe dresy już upieprzone farbą,
a to zejdzie,
zresztą czy to kubek,
czy to łyżka,
pyszka,
puszka, okruszka, idę spać,
pod uszka poduszka, puf i w ogóle
ogólnie bez es e ensu
Jak zwykle fajna zabawa z poduszką. Ciekawie też mi się przebiega poprzez jakby urwane ale w gruncie rzeczy spójne myśli początku. Może wystarczy przestawić wersy tak aby idę spać było na końcu? I to bez sensu trochę jak dla mnei zanadto rozbite na kawałki, jak rozbita filiżanka dnia?