Obrałem taktykę dół - wyż,
czyli najpierw niszczę doszczętnie człowieka,
a kiedy jest już sopelkiem kruchym, że ledwie ledwie trzyma się w całości,
ogrzewam go delikatnie.
Taje, kształtuje się, by radośnie parować w górę.
Ja jestem jego słoneczkiem, jestem nadzieją, choć wcześniej byłem złem wcielonym
- To psychomanipulacja powiedziała w pociągu starsza pani, z którą gawędziłem,
to niszczy emocje, może hartuje, ale czy nie szkoda życia?
Tłuc kijem, a potem dać marchewkę
- Cha, cha, cha - roześmiała się blondynka w odważnym mini.
Odbiłem piłeczkę, bo korporacja mnie nauczyła, więc ja uczę nieszczęśnika:
dół - góra, dół - góra...
Ja daję dół, ale też to ja daję górę, ja daję wyż, ekstazę!
Nigdy nie ma pewności nieszczęśnik, co wpadnie mi do głowy, który cykl się rozpocznie...
Podobno od tego boli głowa i nie tylko takie są z tego problemy.
No cóż,
no cóż ja na to mogę poradzić.
........................ot cliche