jak to z tymi kasztanami było...

Halina Bilenki

skąd się kasztany

wzięły w popiele...

 

raz po mszy świętej

z rana w niedzielę

Józef jak zwykle

natchniony wracał

i się potykał

i się przewracał

 

patrzy pod nogi

leżą kasztany

pewnie jadalne

więc pozbieramy

myśli podwójnie

bo gwarzył z Bogiem

i się ucieszył...

 

mieszkał za rogiem...

 

kasztanów w życiu

nigdy nie kosztował

więc się zbieraniem

uważnie zajmował

 

w domu do pieca

jak sie należy

wrzucił kasztany...

 

lecz nikt nie uwierzy

 

to najzwyklejsze

kasztany były

Józkowi z jadalnymi

się pomyliły

Halina Bilenki
Halina Bilenki
Wiersz · 19 listopada 2013
anonim
  • szanta - Edyta Ślączka-Poskrobko
    Jest w tym wierszu myśl doprowadzona do końca, jest rym, ale jeszcze trzeba nad tym popracować. Rozsuwa się i rytm i sposób dobierania słów. Widać, że pod koniec zabrakło Ci odpowiednich i zamiast pomyśleć dłużej dałaś takie jakie jako tako pasowały. Popracuj nad tym. Np rytm łamie Ci się tutaj:

    "kasztanów nigdy
    w życiu nie kosztował
    więc się zbieraniem
    uważnie zajmował"

    Ta zwrotka nie pasuje do pozostałych rytmiką. i tez nieszczególne jest ułożenie słów.
    Pomijając niepasowanie zwrotki do reszty i omawiając ją samą zrobiłabym tak:

    "kasztanów w życiu
    nigdy nie kosztował
    więc się zbieraniem
    uważnie zajmował"

    drobne ale znaczące :) według mnie

    · Zgłoś · 11 lat
  • Halina Bilenki
    Szanta ,dziękuję za Twój komentarz ,bardzo go sobie cenię .Zmianę dokonałam i rzeczywiście jest lepiej.

    · Zgłoś · 11 lat