bekspejs, klik,
przecinak,
pik,
elemele dudki,
klawej tury skutki,
klawiszyszki, sąsiedzi nade mną stąpają, nad moimi palcami
robiącymi nad klawą turą tak: habdszsz!
nie da się oddać zbyt dokładnie, czy ja kiedyś
opiszę w końcu
ten sen z małpą, czy nie,
a kokakolę powylewałem do zlewu ze szklan, śniło mi się, że nie mogłem
mówić, nie mogłem jej nic powiedzieć, ona mnie kupowała, ktoś mi zafoliował usta, i jakiś szaman
na ladzie sklepowej mnie zamienił w małpę,
zląkłem się, ale też uradowałem, ponieważ
byłem małpą gadającą
ludzkim głosem, więc teraz mogłem się z nią porozumieć,
no i rozmajeranka
później, że sen mógł oznaczać, że z moją kobietą to się na płaszczyźnie
mentalnej nie dojdzie do porozumy, że jak się chce
z samicą piątki
przybijać, to na bardziej rdzennym
lewelu, że tak to ujmę, prymitywnym, jak cipa, czy morda,
nie przepraszam, poezja życia
napędzana silnikiem
na seks,
każda oczywiście zaprzeczy, zresztą każda
zawsze wie lepiej ode mnie, wielce mi kwiatek na krawężniku, kochanie,
ja widzę w tobie
gówno, które mu życie daje,
łykam tego klona, siup,
a teraz mi się na łinampie włączył kawałek salara aghili
ze ścieżki dźwiękowej
filmu bab aziz, co renia raz zapytała co to był
za film ta baba z azji, co aż mi się odbiło hahem,
kocham cię, dziewczynko moja, jak tylko ból potrafi, nazwa
kawałka to wiersz motyli,
z tłumaczki pamiętam i ona też pamięta, że ludzie są jak
trzy motyle wokół płomienia świecy, pierwszy
czuje ciepło
i mówi, że wie co to miłość,
drugi skrzydełkiem muska delikatnie
płomień, i że wie jak ona pali, trzeci wpada cały w ten i płonie,
płonie,
tylko ten wie
czym jest ta prawdziwa, nie lubię
kończyć patosem, ale tak wyszło, zdrowie