wieża ciśnień

Oliwia

 

Niedźwiadku niedzielny. Stójże, niech spojrzę. Że też ciebie 

cielę nie kopnęło w ciało na cztery litery. Nie kropnęli cię, na cztery wiatry

nie posłali. Posłuchaj, chuchać i dmuchać na ciebie to mało. 

 

Miło, że umiesz patrzeć, naprawdę dobrze. Może coś wreszcie dotrze i wytrzesz 

chociaż kurze. No, nie wytrzeszczaj tak oczu. Ociupinkę szerzej spójrz niż na 

własny nosek. Osesku ty, ojejku! Wstań. Trwaj - nawet za cenę chwili. 

Chwiejne nóżki? No, już. Wszystko, co cudne jest cudze. Ach, jesteś mój. 

Kocham cię, ach, kocham myśleć, że umarłeś. Padłeś? Postaw się 

w roli mówcy - dawcy organów. Kaleczy, bo troszczy się coraz bardziej, 

 

coraz większym kosztem opłaty za opiaty i tysiące zajęć, żeby udowodnić, 

jak niewiele robisz. Ronisz łezki jak czas: w kieszenii ciasteczka i widzę, że wygodnie

ci w skórze wygnańca. Wyżej nie potrafisz?Chodź, trzymaj gardę albo podskocz choć do gardła.

Oliwia
Oliwia
Wiersz · 22 listopada 2013
anonim