Spotkanie z cieniem
Przechadzając się z wolna pośród snów cmentarza
W świetle rzeczy minionych i refleksji późnych
Ujrzałem moich marzeń mrocznego grabarza
Gdy stał nad świeżym grobem młodych myśli raźnych.
Jego postać, tak boleśnie dla mnie znajoma
Tak bliska i tak daleka w swej istocie błędnej
Jak w luster salonie sylwetka odbita ma
Wykrzywiona w zwierciadle myśli zdeformowanej.
On zarazem jest moim wrogiem i kompanem
Mistrzem oprawców, nauczycielem mądrości
Bo ambiwalencja jest jego/moim stanem
Dwie przeciwne natury mają dusze nasze
Lecz właśnie w tej przeciwności jedność nasza tkwi
Lecz właśnie w dzięki niej cierpienie swoje nosze