Hedoniczne popołudnie
leniwe niczym siesta w hiszpańskie lato
Wypełniło się nagle obfitym biustem
Przechodzącej kobiety
o wybitnie rubensowskich kształtach
i wyblakłych już oczach bez wyrazu – zafalowało
miękko lekko tak…
przypominając mi boleśnie matkę
i jej wezbrane mlekiem piersi
które ssałem mocno łapczywie zawsze w porze karmienia
i znów ta dojmująca tęsknota
za stadium embrionalnym
i bezbrzeżnie bezpiecznym
ciepłem wód płodowych – obnażony aż po kości
wyję smętnie do wnętrza kobiecej macicy
zamiast do księżyca jak pies skuty z budą
ktoś zbyt wcześnie odciął mą pępowinę – zaraz tuż po czterdziestce…
Anna Gajda „Lilith”
11 sierpnia 2011r.
W ciepłej macicy