Pieczołowicie zbieram okruchy wczorajszego dnia
jak tłuczone szkło
kaleczą do krwi
lepiej zamknąć oczy
i liczyć na cud
Czas wytrwale brnie naprzód
jednostajnym
miarowym krokiem
i spalam się
próbując biec szybciej
Napięte nozdrza
wyłapują
zapach strachu
nie chowam twarzy w kieszeniach
nieustępliwie
patrzę szczęściu
prosto w zezowate oczy
Łatwo rozłożyć bezradnie ręce
dlatego wolę
wtopić się w bezmiar falujących
ciepłych
wód nieświadomości
Ale tylko na błogi kwadrans
niedzielny relaks pośród powodzi polnych kwiatów
I patrzę na ciebie przyjacielu
zupełnie od nowa
i maluję dla ciebie życie
tymi słowami
zupełnie od nowa
A ty nie lękaj się i słuchaj pieśni o odwadze
co ją nucą kobiety drące puch w cieple kuchennej izby
sławią nią wieczną nadzieję co się w nas tli
niech zakwitnie szkarłatnym kwiatem na nowo w sercu
Niech iskrzy w długą zimową noc
Zapomniałam wczorajsze nieświeże żale
wstaję dziś rześka
jak nieurobiona glina – wyzwanie garncarza
rozpromieniam się
Nowe dni się jawią
nowa myśl - od dzisiaj urodzona
wołam o szczęście
Anna Gajda – Lilith
05.01.2011r. Sosnowiec