Antagonistyczne współżycie
z własną jaźnią
która wciąż ogranicza mi
widoczność
Nie dziw się że chcę się pozbyć
balastu - to tylko
kawałek mięsa
z paroma wybrakowanymi
kośćmi
Siła która trzyma mnie przy ziemi
nie zależy jednak
od mojej masy
Choć gdybyś ważył tyle co ptak
umiałbyś może i latać
po co komu pióra
gdy wystarczą myśli co poniosą
Nie pozwól mi nigdy zasnąć
tak realnie namacalnie
i tak całkiem na niby
jak ja to lubię
Zmęczenie tak słodko smakuje
gdy można je wyrzucić z siebie
jak lawinę
gorzkiej
przeciągłej
kumulacji
w te noce gdy matka fortuna
nie pozwala wyrzucać
cokolwiek.
Anna „Lilith” Gajda
Listopad 2005r. Sosnowiec
"Antagonistyczne współżycie
z własną jaźnią"
bełkot, skutecznie odepchnął od dalszego czytania
Co do początku - zgodzę się z Mithrilem: brzmi topornie i odstrasza. W paru innych miejscach też mi zgrzytają słowa, które wybrałaś - na przykład ta kumulacja za bardzo mi się kojarzy z toto lotkiem :)
Coś tu, mimo wszystko, jest ciekawego, tylko sposób podania tej treści do mnie nie trafił.