Zachwyt Robinsona

Finn

do stóp swych
czoła chylę
przed matczyną ziemią
najczarniejszą
co jak marzeń wiatr
po niebieskim niebie
mnie unosi

przed drzew gąszczem
nieskończonym
w śpiewie ptaków
o wolności

chylę czoła
przed zieloną połoniną
co na łóżka brzegu
jawę i sen
w jeden cud
zespolić potrafi

najniżej
kłonię się
tej cichej aniołów
garstce
cieniem okrytej
że to wszystko
widzieć i przeżywać
dalej chcą
Finn
Finn
Wiersz · 20 sierpnia 2001
anonim