Posprzątała, ugotowała, zarwała noc,
przystroiła drzewko złotem i słodyczą,
wśród tych dla których to robiła
śpiewanie o przybyciu Nowego miało sens.
Śmiali się, szarpali brokatowe szarfy
w tym roku Mikołaj zaszalał…
stare jeszcze się nie skończyło
otaczało kokonem kreskowych kodów .
Niepewnie obracała ametyst na palcu
pogrążona w przeszłości szeptała,
snuła każdemu innej barwy nić
tonęła w pobożnych życzeniach,
kochała.
ugotowała
zarwała
przystroiła
robiła
Śmiali
szarpali
zaszalał
skończyło
otaczało
obracała
pogrążona
szeptała,
snuła
tonęła
kochała."
nadczynność(?) - ależ skąd..!
poszłaś w etykietkowy banał przegadania i kalki corocznego święta hipokryzji w koturnowej budowie pozalirycznej "aury?"
o ile mi wiadomo; lekkość momentu poczęcia, bez względu na sytuację wyznaniową, czy orientację, jest wydarzeniem (mierzonym co prawda w miliardach), sceną pokory, motywem refleksji o charakterze umiłowania i wzruszenia tak oczywistego w chwili "najścia", że ekspresja jest proscenium w addytywnej reakcji większości populacji,
która owy akt zakreśla nawet cudem (jakim charakteryzuje się cały, żywy świat)