(warszawski grudzień 2013 – na trochę przed Bożym Narodzeniem – dramat okrutnie nowoczesny - wierszem)
miejsce zawiązania akcji – duża księgarnia
migotliwa i migająca – prezentów czas
za pasem
może być że i za kilkoma – pasami
didaskalia: niby zwykły sklep z książkami
kramik z marzeniami o innych światach
co je ludzie nawymyślali albo podglądnęli
łżąc że przypadkiem
pierwszy akt dramatu – okładki pełne wspomnień
i po brzegi napchane baśniowością
bajkowością też – jak się wydaje -
przynajmniej niepoprawnym optymistom
rozwijanie intrygi: w kącie zaraz przy podłodze dzienniki
i jeszcze zapiski z podróży
z plamami mórz i oceanów
i kuszącymi konturami Wysp Nieosiągalnych
rozwijamy dalej – obok – nieco wyżej – pamiętniki
cudze życiorysy kradzione bezwstydnie
połykane od razu miłości i nienawiści
dokładnie takie jak z filmu – o obojętnościach się milczy
na marginesie: a gdyby tak jeszcze drobina wierszy
notatek z uczuć na wczoraj, dziś i jutro
konsumowanych na deser
bez kompotu?...
skojarzenie przed finałem: wchodzisz i myślisz o milionie
powiedzmy złotych polskich
który z pewnością wydasz na książki
no... prawie cały
kulminacja akcji i finał – POEZJI NIE PROWADZIMY
(zupełnie jak dawniej w sklepie z farbami nie prowadziliśmy olejnej
zapytana o tomik ZAPISANE poetki Julii H. -
wydany ostatnio
po opadnięciu kurtyny: autor popełnia samobójstwo
tymczasem symboliczne