Zaklęcia

el-rosa

Wróć, słowa czekają, masz klucz.

 

Z klatki schodowej widok na ulicę,

samochody tam i tu,

letni wieczór przegadany

odgłosy z huśtawek, trzepaków, ławek,

w mieszkaniach duszno.

 

Podpłynęła korweta oblepiona bielą,

podążam  w weselnym orszaku.  

W katedrze, nad głowami młodych,

zabłąkane jaskółki

nierytmicznie przekrzykują przysięgę.

 

Nie mnie zdobi suknia, nie mój czas.

 

Kiedyś słowo odbiło się, poróżniło,

poślizgnęłam się na lodowej górze,

pod warstwą śnieżnego puchu

 

było tak obiecująco.

el-rosa
el-rosa
Wiersz · 19 grudnia 2013
anonim
  • Mithril
    ...świetne, zajebiste - samo życie!

    · Zgłoś · 10 lat
  • calvados
    Obiecująco bywa zawsze, a potem wybierasz jeszcze raz albo trafiasz , albo nie, a potem kolejny raz, a życie sobie płynie, patrzysz w lustro, liczysz zmarszczki i jedyną radością są dzieci, a potem zostajesz sama, a taka ogólna refleksja, ciepło pozdrawiam

    · Zgłoś · 10 lat
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Tak, tak, potrafią się jaksóły zabłąkać pod łuki kościoła; konkret, prawda, zawsze cenne w wierszu.

    · Zgłoś · 10 lat
  • el-rosa
    Mithril, na Twoją desperację zawsze można liczyć. Ale ja wiem swoje.

    Calvados, ładnie odczytałeś, pozdrawiam:)

    Pandaredski, , dziękuję:)

    · Zgłoś · 10 lat
Usunięto 1 komentarz