dzisiaj w pupie,
na spotkaniu aktywizującym na temat sposobów radzenia sobie
ze stresem, uświadomiłem sobie, że nierealne oczekiwania
od życia, punkt któryś tam, żeby wymienić,
to warto by
po tych jedenastu latach moją wciąż tlącą się
nadzieję
na wyzdrowienie bezlitośnie zamieścić,
napomknąłem o technikach introspekcji,
a nie wiem, ot tak wyszło,
spotkanie o pracę przełożone na jutro,
sjesta trzy ha w sypialce,
babcia w dużym podśpiewuje
do telewizora, wczoraj
zauważyłem, że w życie faceta wchodzą albo
dwie kobiety naraz, albo wcale,
właśnie mam wcale,
butuję się: boot up, man,
za pętelkę z tyłu buta: bootstrap, mate,
babcia mówi do tiwika w dużym, komentuje,
a tutaj szafa otwarta na oścież, palta dziadków i jesiony,
jedna kurta i zimiony,
zdjęcie dziadka z czasów młodości nad
tapczanem, z tyłu
napis: w dniu imienin zasła koledze jolek,
dwudziesty czwarty czerwca
trzydziestego szóstego,
babcia wchodzi i aleś smacznie spałeś, podgrzać ci?
nie, babciu,
to do domu zabierzesz? tak,
bo ja tu wzięłam ci tak przycisłam, wiesz,
ale nie wieje,
babcia skorka miała w uchu,
wyciągnęli jej niedawno, tak opowiadała,
no musisz jeszcze sprawdzić ten
telewizor,
po toś przyjechał,
ja do siebie
po myciu zębów: lepiej, kurde,
ale się wyspałem,
babcia: coś ty, moczył głowę?
nie, tak włosy masz,
poczesz się
za pętelkę z tyłu buta: bootstrap, mate!
Jak zwykle tworzysz ciekawe wyrazy. Nie powiem,ze tym razem wiersz mnie zachwycił ale..
Słowo "poeta" to jak pietruszkowa ozdoba kotleta, nie mylisz się.