Nie całuj mnie na pożegnanie
Nie gładź już więcej mych rąk aksamitu
Usiądź tylko dwa kroki dalej
I trwajmy tak razem do świtu
Nie mów że będziesz tęsknił
Nie wysyłaj mi nawet spojrzenia
Zamknij swe usta, byś mógł przemówić
Rachunek wystawisz mi potem,
Ten za naiwne marzenia
Czasem tylko gdy będziesz zasypiał
Wpatrując się w ognisko
Zapakuj w kopertę parę snów
I rzuć na wiatr to wszystko
Jak zawsze
I Nie całuj mnie na pożegnanie
Nie chcę być Twoją własnością
Sztuczna galanteria
Kryształowa szklanka
Ze złamaną rączką
Ja nie będę na wszelki wypadek
nie mam nic do czynienia ze skromnością
A jeśli skazą jest bycie na piedestale
To pójdę do piekła z godnością
Ale nie pocałujesz mnie już więcej
Z namiętności przechodzą mnie dreszcze
O, zaczekaj!
Nie odchodź
Pocałuj mnie raz jeszcze
"I rzuć na wiatr to wszystko"
dałoby się jeszcze coś tam uratować, ale dwie ostatnie strofy są fatalne.
....ale próbuj, próbuj...