HAMADRIADA(Zakochana brzoza)

Jerzy Edmund Alchemik

 

Płacz w ciszy, a do wtóru echa ciche łkanie.
Samotna brzoza z brzegu wypatruje w dali
kochanka, co odpłynął w śmiertelników kraje.

Pończochy białe wzuła, jeszcze przed rozstaniem,
na ślub, który z rąk elfów sobie przysięgali.
Odpłynął, płacz pozostał z echa cichym łkaniem.

Podstępem w bór zwabiła na magiczny taniec,
by omotać i związać, lecz życie ocalił
miłością, nim powrócił w śmiertelników kraje.

Przeczuła nimfa płocha, że serce jej złamie
już na elfiej polanie, kiedy tańcowali
z rzewną świerszczy muzyką, z cichym echa łkaniem.

Teraz w sukni liściastej, w zieleni przestaje.
Liście niczym łzy roni, w zadumie, azali
wróci stąd ukochany, gdzie śmiertelnych kraje?

Co roku o tej porze schodzi na rozstaje,
marząc, że jego postać zjawi się z oddali,
imię, co w wiatr krzyczała, wraca echa łkaniem.
Kochanek, Styks przepłynął, w śmiertelników kraje.


J.E.S.

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 1 głos
Jerzy Edmund Alchemik
Jerzy Edmund Alchemik
Wiersz · 25 grudnia 2013
anonim
  • ...
    Mój ulubiony wiersz:)potrafisz zaskoczyć, nie zwrotkami a każdym wersem:)

    · Zgłoś · 10 lat temu