pustostan

Emilia Czasami

niedorozwinięte ulice krztuszą się niedopałkami

wypluwanymi pod nogi kaszlących robotników

potykających się  o niechciane lalki bez włosów

w kamienicach pełnych dziurawych skarpet i majtek

których nikt nie dopierze a nawet nie dotknie faktury

odpadającego tynku ze ścian,

 

pod nimi kruszy się azbest jak kości rzucone psom,

powoli przenika do krtani i wbija się w płuca, wyżera

odporność i spokojnie zabiera te dwie pracowite

ręce do ziemi, aby wszystko co ma się w środku

zgniło subtelnie. 

Emilia Czasami
Emilia Czasami
Wiersz · 26 grudnia 2013
anonim
Usunięto 1 komentarz