Słowa nie kończą wedle oczekiwań
dobrych prognoz, lecz tylko zaklinają
przyjścia - odejścia.
Wypełniają godziny warte tyle radości, ile ważą.
Słowa złe, słowa dobre.
Bliskość wyznacza miejsce, gdzie wiedzie
ścieżka nad przepaścią nawet, w którą
można spaść, ale w mocnym uścisku.
Po mrocznej stronie czeka się na promień
wyswobadzający, ciepły drogowskaz do szczerych uśmiechów,
harmonijnych i bezpiecznych okolic.
Beznadziejne skrzywienia tkwiące w głębi,
tak wiele lat pielęgnowane,
by uśmiercać i niszczyć odrastają
stale.
Szala drży, gdy się na nią nakłada coraz większe zasługi, poniżenia,
rządzę władzy, dobro ogółu i szczegółu. Spirala śmierci
nakręca się beznadziejnie, powoli,
jakby nikt nie widział niebezpieczeństwa, przecież
interes się kręci.
Przerażające zakamarki, o których istnieniu można by nie wiedzieć
bez straty dla świetlistych wyzwań, wyznaczyły odniesienie,
wyjałowiły odruchy dobrego serca, sprowadziły ciemność i plagi,
na jakie nie zasługują aktorzy spektaklu. Sprytny reżyser rechocze dokładając nowe rekwizyty i spija śmietankę życia.
Nie pozwól bym dał wyhodować w sobie
potwora zemsty, bym przestał istnieć
zaślepiony i pełen pogardy.
Daj mi siłę, a wytrwam
dla nowego dnia.
Katharsis
Druid777sg
Druid777sg
Wiersz
·
5 stycznia 2014
-
Jolllatrudno mi uwierzyć, że autor w takim stylu i takimi słowami próbuje porozumiewać się z czytelnikami
-
Druid777sgJolu, wiersz jako porozumiewanie się, och nie, na pewno nie, wiersz ma kilka lat, podmiot liryczny jak to podmiot liryczny coś tam opowiada, a autor jako tylko ten skromny mnich w pustelni mozolnie zapisuje kolejne płachty pergaminu. Może topornie, ale uczciwie. :)