wstałem jak usnąłem
pozycja spoczynku
męcząca
niepozwalająca zasnąć
krzesło
z twardym oparciem
dziwką znów było
przez całą noc
kawa
przyjaciółka wierna
czeka
każdego poranka
z mlekiem
i brat papieros
śnią na jawie
kiedy mówię
snem
mleko
dla kota
wiernie trwał
znów czuwał
śpiąc
zalana nie mieszana
słońce
przeszkoda
przecina dym znów
sekator
gałązki jabłoni
śnieg
co powinien być
wysoko
schował się
chlipanie mleka
chlipanie kawy
a papieros
szczerze powiem
dla zabawy
drażni mnie jak kobieta
w chwilach bez chwil
nie mogę pojąć rozumowania
i porannego zgrania
wszystkich czynników poranka
kawiarnia
przed moim domem
słoneczny grudniowy dzień
zimnym płaszczem mych łydek
"drażni mnie jak kobieta
w chwilach bez chwil"
tyle - reszta jako kocopoły (pod każdym względem) ad kosz