jak po grudzie

Vragoo

grudzień przeciąga się ospale.

chciałbym go uśpić, przestać karmić,

zostawić na pastwę losu, ale za bardzo

do mnie przylgnął.

 

dzielimy ze sobą łóżko, więc noce

mijają nam na wzajemnej walce o skrawek kołdry.

koniec końców, zasypiam zwinięty w kłębek,

a ten pochrapuje tryumfalnie, pogrążony we śnie.

 

najgorzej, gdy przechyla głowę w moją stronę,

wyciąga wychudłe łapki, a jego źrenice

poszerzają się gwałtownie,  prosząc o posiłek.

 

wtedy dostrzegam w nich wygłodniałego siebie,

wszystkie chwile dzielone na kiedyś i jeszcze nie,

obojętne mijanie się w biegu, za krótkie spojrzenia,

niedospane noce i przemilczane puenty.

 

grudzień, najbardziej zuchwały z gromadki

dwunastu, leży na moim ramieniu. pilnuje,

by śnieg nie stopniał mi przypadkiem na ustach.

Vragoo
Vragoo
Wiersz · 12 stycznia 2014
anonim
  • Mithril
    czy to jest "wiersz"?
    - nie, może schemat jakiś lub szkic, pod ewentualny "pomysł",
    bo tak to jest tylko ramka, w którą można wsadzić ewokacyjny obrazek z refleksji
    albo reklamę proszku do prania

    · Zgłoś · 10 lat
  • Vragoo
    Mithril, dziękuję za Twoją opinię.

    · Zgłoś · 10 lat