Zawsze pełne

Ir

nie noszę szminki w kieszeni

wzorem Haliny

by pociągnąć usta

kiedy zechcesz pocałować

 

nie pachnę tuberozą

byś mógł łatwiej odnaleźć

 

a jednak idziesz przy mnie

krok w krok

 

poranny pocałunek w nocny prawy policzek

prowadzi dniem

by wieczorem musnąć ustami lewy

snem jeszcze  nierozśpiewany

 

kieszeń pełna skrzypienia podłogi

pod bosymi stopami

jest oczekiwaniem dzwonka u drzwi                                                       

Ir
Ir
Wiersz · 12 stycznia 2014