Waldemarowi Dudzińskiemu
popatrz na topornicę święconą wodną frygę w której
ezopowe płyną łódki z kory, epigram bajek zapisując,
za jaszczurkami które w runach ziarenka piasku znak
nakreśliły ten sekretny z rosy i mgły nie żądając nic
w zamian, byśmy mogli przejść przez rzekę do traw
czerwonych pióropuszy, stając się obecnymi tu i teraz.
jak ogniste salamandry, czerwonoskórzy łucznicy od
wigwamów wiatru i wesołych chmur, skocznej antylopy.
ty i ja małe smoki, pośród nagrzanych słońcem kamieni,
odradzamy się w blasku prawdy która siedem lat płonie.
biegniemy co sił w nogach, do pomostu na drugą stronę
brzegu rzeki nieobutego wzgórza, mijamy midasowe eldorado.
miejskie rodeo gdzie się ujeżdża lub jest się ujeżdżanym,
pośród wrzawy przekupniów świątecznych ludwisarzy.
trudniących się lichwą z takim samym pietyzmem z jakim
dzwonią donośne dzwony katedr i wiruje ekstatyczny tłum
od zakładów bukmacherskich, od strony góry ukrzyżowania
którą pozostawić nam przyjdzie w tyle, w dniu wybrania.