od frontu rozciągnięte sieci
pełne słonecznych łusek
wypędzanie komarów słomkowym kapeluszem
bezowocne jak poganianie wiatru
by koszule szybciej schły
w ten upał burek przeżuwa trawę na deszcz
babcia obrała ziemniaki dla całego pułku
będą z zsiadłym mlekiem
potem w kusych sukienkach
pobiegniemy nad rzekę
przy nieźle poprowadzonej narracji - finał jest zepsuty (ostatni dwu-wers)
- wyśrodkowanie nie nadaje powagi, a groteski
- przynajmniej jeden enter dałby oddech i płynność