za oknem ludzkość bez wytchnienia
bez twarzy w robotycznym ruchu
toczy kulki gnoju na chwałę
niby imienia w mających
początek słowach
ja cię stworzyłem
podobno serca bruzdy z czasem na czole
głębokie jak radość rozgrzeszonej
doznają dotyku niby łachmanu
tak błogosławiony ten
który idąc trzeźwym dniem
bardziej podobny jest cierpieniu
na którym kosa i kamień
nie strachem lecz łaską
żłobi dane słowa
i ja wezmę od ciebie