Noc

Grzegorz Czernecki

Wyszedł księżyc biały
na bezchmurne niebo,
gwiazdy zapłakały
nie wiedzieć dlaczego,
rzeka martwo wlecze
swego cielska wstęgę,
nocny myszy siecze,
gdzieś słychać przysięgę.

 

Szybko się zaczęła,
nieprędko się skończy,
pod swe skrzydła wzięła
jej urok kojący.

 

Córy jej najstarszej,
co na czarno świeci
lękają się starzy,
wzdrygają się dzieci.

 

Nie zawsze jest ciemna,
czasem bywa biała,
kochał się w niej pisarz,
co mu świeci chwała.

 

Lęka się, gdy słyszy
świtu kołatanie.
O i już odeszła,
słychać tylko pianie.

Grzegorz Czernecki
Grzegorz Czernecki
Wiersz · 12 lutego 2014
anonim