od samego wierzchołka
zuchwale rozpostartego w przestrzeni
wzdłuż przerywanej linii żywicy
nieruchomo leżę na wznak
tak jak spadałam i pokornie
boję się tylko pachnących
stęchłą krwią niczym żywcem
zagrzebanych pode mną korzeni
potrafię już wspinać się pewnym krokiem
i frunąć w dół bez krzyku
teraz tylko oswajam umieranie
"wzdłuż przerywanej linii żywicy"
"teraz tylko oswajam umieranie"
ciekawe wersy - no ale to cokolwiek za mało, acz może to być jeszcze zmęczenie ostatnim piątkiem w tym tygodniu