matko która stroisz harfy aniołom
niech nie zwiodą cię dzwięki liry
w złudnym widoku dziewic
splatających warkocze
nad płaskościegiem
umiłowanych ułud
poza niby
są kurwy
i głazy
w tchnieniu po burzy
tęczowym kolorycie
toczą poezję dla pustki
pastwiąc się nad
pieczęcią
słowa tylko
dlaczego nie rwą
szmat na bandaże
dla tych
o trupiej twarzy
gdzie ą i ę
śmiercią
jedną
kromki znaczą