co robić gdy toną słowa rozbite o falochrony
a myśl przemieniona w obraz podoba się
tylko obnażonym tchnieniom złudzenia
ustawić się w poprzek do fal
czy przyjąć zimne dłonie otchłani
będącej nieporozumieniem dla ust
w obrządku oblekania w nieudane
zawłaszczanie drobin szczęścia
każdego dnia coraz dalej
oddalonego od lądu
któż nie zatęsknił za śpiewem
empirycznego chóru syren
w nabożnej samotności
za cycatym aniołem
by po ciszy zatrzymanych
w pół drogi wahadeł
jeszcze raz
skonać
i jeszcze
i jeszcze
zejsć poniżej
linii bioder
"ustawić się w poprzek do fal
czy przyjąć zimne dłonie otchłani
będącej nieporozumieniem dla ust
płócienną oprawą zwiastującą traumę w obrządku oblekania
w nieudane odrobiny
każdego dnia
coraz dalej oddalonego od lądu"
''szcześcia''- szczęścia
''którz'' -któż nie zatęsknił