Kończy się tydzień...
Gdzie ma nadzieja, że następny coś może zmienić... ?
Złość kradnie spokój
Żal żre nadzieję
No a miłość...
Czy ona istnieje ?
Może istnieje,
Skoro zabija, kradnie czas – solą sypie na rany.
Każe Ci walczyć
O to poczucie, że to Ty Jesteś przez Nią wybrany...
Rzadko się zdarza,
Żeby Ta Pani
Coś dla par uczyniła dobrego...
Choć prawie nigdy to nie ma miejsca –
Ona szepta w Twój mózg coś innego...
Już poniedziałek –
Północnym chłodem targa ciało Twe dreszczem tęsknoty...
Za tym co było albo nie było
Lecz nadzieja jest jak Ciepły dotyk...
Dotyk co sprawia,
Że patrząc w przyszłość Widzisz tylko pastele i róże –
Żadnych granatów i żadnych czerni
Nie pozwoli Ci dostrzec na dłużej.
Minął już tydzień...
Dobrze się skończył – skoro nadal Tu jesteś i Żyjesz.
Nie Mów nikomu o chwili bólu, która każe Ci czytać
tę szmirę...