Wiosną

gaj

rozwiane włosy oplotły wstający dzień 
zmokły nocą zza góry nadszedł
spadł

 

słońce połaskota 
po deszczu na mokrej ziemi
zostały ślady 

 

to samo przekleństwo narodzin
chce biec po kiełkującym zbożu
każdego ranka gdyby zrozumiała

 

gdyby wiedziała jak potrafi
gniewać się wiatr zamknięty w dłoni

 

przecież wiesz on wie
unieś otwartą w ręce
ten podmuch

 

nie daje nie chce
by odeszła

 

i ciągle ten 
sam plusk gdy tonie
kamyk w kałuży

gaj
gaj
Wiersz · 12 marca 2014
anonim
  • bossanova
    paskudztwo, brrrr :(

    · Zgłoś · 10 lat
  • calvados
    biec- biegnę
    są wiosenne, zwiewne frazy
    trudno się czyta ten wiersz, nagromadziłeś czasowników, czasem urwana myśl przechodzi w inną, i gubi się wątek, miejscami wartki strumień, miejscami coś się urywa i jakby czegoś brak, obrazowanie niepełne, to drobne spostrzeżenia, bez cienia złośliwości, bo lubię Twoje wiersze

    · Zgłoś · 10 lat
  • gaj
    nic nie jest łatwe

    · Zgłoś · 10 lat
  • calvados
    wiersze wierszami, a są ważniejsze rzeczy, miłego dzionka :-)
    i zawsze czekam na kolejny wiersz

    · Zgłoś · 10 lat