mała
maleńka
w twojej dłoni
pozwalam ci na wszystko
możesz mnie ranić
i tak będę płakać z rozkoszy
myślałam
że zwariuję z bólu
płonęłam od środka
tryskały ze mnie krwawe strumienie
nie mogłam cię poznać
byłeś wtedy wampirem
prosiłam
bądź dla mnie dobry
zapytałeś tylko
czy jesteś już wewnątrz
a potem jakby nigdy nic
powiedziałeś
to przecież nie ma żadnego znaczenia
żadnego znaczenia
już zapomniałam
zaplątany w koronkową halkę
swojej cesarzowej
dusiłeś się z braku powietrza
z dzikiego bólu
z miłości
dlatego poszarpałeś mi piersi zębami
nie
potrafię powiedzieć nie
odmówić ci
ciała
duszy
fałdowanej przestrzeni
słodkiej i gorącej
wiem
że to boli
kiedyś mówiłam sobie
za nic w świecie
nigdy tego nie zrobię
a jednak
wiedziałam że chcesz
czułam jak prowadzisz mnie po swojej lepkiej skórze
i wzięłam cię do siebie
skulona
zmęczona i mokra
leżę
przy tobie
przy pijanym tobie
zlizuję z twoich ust mój własny smak
ogarnia mnie bolesne ciepło
jestem grzesznicą...
weźmiesz mnie
po pijanemu
w huku oceanu
we mgle
w nocy
w małej chatcena wybrzeżu
stopimy się w gorącą masę
potem zrobisz mi zdjęcie
kiedyś stąd wyjedziemy
ta wizja mnie już goni
w łożu stokrotek zapomnisz o świecie
przy mnie
w komunie
w chaosie
mój hedonisto
utopimy skrupuły w butelce wódki
nowonarodzone szczenięta miłości
również
w ciągłej huśtawce
nastrojów
myśli
pulsujacych emocji
próbuję
prawie zawsze bezskutecznie
odnaleźć Ciebie Którego Kocham
nie wiem
gdzie jeszcze mam szukać
żeby znów zatopić się w twoim cieple
moja ręka
taka zimna
zwisa obojętnie z oparcia kanapy
ty jesteś daleko
daleko tak
na obcej wyspie fotela
nie patrzysz
nie widzisz
albo widzisz we mnie dziwkę
kochanie
mów do mnie
długo i gorąco
głaskaj mnie słowami
jeśli nie możesz
dotknąć mojej twarzy
wilgotną dłonią