gdy przychodzą śmierci i rozmywają się tęcze

Jarosław Baprawski

jeszcze ze dwa lemiesze i przebije się

przez rozpaloną cząstkę odkładni czasu

później doklepię nie do pary swoje ufnale

 

na ostro

 

przybije matkę i ojca

małymi gwoździkami

 

do ziemi

 

nigdy nie powstaną

będą już sami

 

moją kolejną zimą

jesienną szadzią za widokiem

mojej weroniki  która się nigdy nie zjawi

 

będę przecierał ceratę płakał oknem

wsłuchując się w jęki jabłoni

trzask konarów

nie zaboli

 

moje zajebiste życie

moja jebane kołysanie

 

nabierze

lub popłynie

 

Jarosław Baprawski
Jarosław Baprawski
Wiersz · 25 marca 2014
anonim