kochałam mężczyzn
nie wyrastających z grzechu
pokazywaliście plecy gdy nadchodziła pora
karmienia słowem
próbowałam protestować
lecz przy gwałtowniejszych ruchach
obruszała się cisza
coraz dalej odsuwał
kieliszek z nadzieją
wróćcie po powietrze
które zalega w płucach
nie wyrastających z grzechu
pokazywaliście plecy gdy nadchodziła pora
karmienia słowem
próbowałam protestować
lecz przy gwałtowniejszych ruchach
obruszała się cisza
coraz dalej odsuwał
kieliszek z nadzieją
wróćcie po powietrze
które zalega w płucach
nie wyrastających z grzechu
pokazywaliście plecy gdy nadchodziła pora
karmienia
(...)
wróćcie po powietrze
które zalega w płucach"
te wersy są świetne, niestety pomiędzy nie zabłąkało się mnóstwo banału, gdyby tak jeszcze nad tym popracować, byłoby naprawdę super