mobilni umierają na niby

Kuba Nowakowski

zmieściliśmy się pod kreską i tylko na buty kapie nam krew

spadający przyjaciele wróżą z wosku kapiącego ze skrzydeł

szybką śmierć bo ośmielili się wierzyć że już wolno wybierać

nie tylko smak musztardy ale drogę do szczęścia i czas pochówku

 

polska ma paszczę i oblicze

 

pierwsza szkli się benzoesanami wszechdopełniającą kurwą i lamentem do bozi

że nie kocha że zostawiła że niebo zabiła deskami

zgrzyta paszcza na oblicze jasne jak obrus w przedwojennym domu

na którym chleb cicho dziękował kłosom i jękowi młyna

łamany z chrzęstem musiał czasem wystarczyć i wystarczał

zanurzany w nocnych rozmowach i porannych błogosławieństwach

 

paszcza wymienia z obliczem znak pokoju tylko kiedy grzmi na wschodzie

jak żreć życie wieszczone w reklamach kiedy śmierć pali pieniądze w koksownikach

i tak na obliczu paszczy mienią się wniebowpatrzenia i bojowe rumieńce

choć pięści za plecami

ściskają białą flagę

Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski
Wiersz · 9 kwietnia 2014
anonim
  • Mithril
    trochę jakby za gęsto - złapałem się na tym, że czytam (tylko czytam)...

    · Zgłoś · 10 lat
  • Kuba Nowakowski
    tematyka śliska... liczę się z tym, że mogłem nie dać rady

    · Zgłoś · 10 lat
  • Mithril
    kwalitatywność każdego dnia, momentów na celebrowanie "przenżycia" lub
    "żytożycia", aby utrzymać choćby pozorną chronologię i nie zgłupieć od
    marzeń, które stoją w miejscu, gdy czas przeprowadza nieustające reformy
    z każdym dniem, coraz szybciej...

    "zmieściliśmy się pod kreską i tylko na buty kapie nam krew

    spadający przyjaciele wróżą z wosku kapiącego ze skrzydeł
    szybką śmierć bo ośmielili się wierzyć że już wolno wybierać
    nie tylko smak musztardy ale drogę do szczęścia i czas pochówku
    polska ma paszczę i oblicze - pierwsza szkli się benzoesanami
    wszechdopełniającą kurwą i lamentem do bozi że nie kocha że
    zostawiła że niebo zabiła deskami

    zgrzyta paszcza na jasne [oblicze] jak obrus w przedwojennym
    domu na którym chleb cicho dziękował kłosom i jękowi młyna
    łamany z chrzęstem musiał czasem wystarczyć i wystarczał
    zanurzany w nocnych rozmowach i porannych błogosławieństwach
    paszcza

    wymienia z obliczem znak pokoju tylko kiedy grzmi na wschodzie
    jak żreć życie wieszczone w reklamach kiedy śmierć pali pieniądze
    w koksownikach i tak na obliczu paszczy mienią się wniebowpatrzenia
    i bojowe rumieńce choć pięści za plecami
    ściskają białą flagę"

    · Zgłoś · 10 lat
  • bossanova
    Zgadzam się z Mithrilem, tekst bardzo dobry, soczysty, nasycony, ale zanadto urodzajny. Klęska urodzaju, można rzec ;)

    · Zgłoś · 10 lat