nocami

Ata

 

liście opadają do góry

niebo mruga sowimi ślepiami

na zbocza dróg w koronach cieni

 

pilnuje bym nie wplotła się

w spokojny szum oddechów

postaci z pajęczyn snu

 

wzywa syrenim śpiewem wiatru

i wyobrażenie staje się jawą

gdy na nowo nazywam kształty

 

uważając by płomykami dłoni

nie zmienić ich w proch

Ata
Ata
Wiersz · 14 kwietnia 2014
anonim
  • Ari
    spory ładunek emocjonalny
    pointa tchnęła we mnie myślą
    hmm dziękuje i pozdrawiam :-)

    · Zgłoś · 10 lat
  • calvados
    dużo kombinacji alpejskich, czyta się z trudem

    · Zgłoś · 10 lat
  • Mithril
    dobrze, że to nie jest "wariacja z powtórzeniami", czytało się pod górkę
    w mało przekonywującej treści - taka: "Kaczka Dziwaczka"

    · Zgłoś · 10 lat
  • Ata
    zatem dziękuję Wszystkim za pochylenie się nad tą gmatwaniną..

    · Zgłoś · 10 lat
  • gaj
    Ach te sny - zawsze niejasne... :)

    "...i wyobrażenie staje się jawą
    gdy na nowo nazywam kształty

    uważając by płomykami dłoni
    nie zmienić ich w proch"

    Ten fragment naprawdę mi się podoba. Wcześniej rzeczywiście - trochę pogmatwane.

    · Zgłoś · 10 lat
  • Grzesiek z nick-ąd
    troszkę tu gadżetów takich chyba niepotrzebnych... syreni śpiew... korony cieni... ale niewątpliwie zatrzymuje... ładny obrazem wyimaginowany... i czasem mnie się zdaje ,że dla tych sennych marzeń warto żyć:)

    · Zgłoś · 10 lat
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    dla mnie to nie jest gmatwanina tylko voyage voyage

    · Zgłoś · 10 lat