kiedy ściskają się z innymi te które kochałem
niech moja szyja będzie dokręconym gwintem
a oko czarnym łbem zapałki
mięsiste kieszenie stłumią trzask zazdrosnych palców
floydowskie nie teraz Janie
ogłaszam hasłem kampanii przeciw sentymentom
jestem Pan Kobziarz na miłość wybzdyczon
beret mam z kolców celowników i wołaczy
strefa wolna od zakochania będzie piękna chwilę
potem jedyną chlubą tylko to że cała obsada szczęki
to zęby mądrości i cisza niewyznawania
między nimi
zbuntowane usta
blade z pożądania
wystawię do wiatru
lub na sprzedaż
pobladłe z zazdrości
tak się powinien zakończyć ten hymn ku zadrości