Z serca krwawisz jak drzewo zranione
Żywicą skropiona twa twarz
Widzisz jak zżera nas fałsz
Skowyt brudnych myśli zniszczył nasz świat
Gdy tylko wspomnisz o mnie przypomni Ci się czas
Jak tuliłem twą duszę
Jak kochałem twe usta
Puki nie napełniły się żwirem pustych słów
Krzyczę w otchłań Odpowiada mi zło tamtych dni
Których nie powinno być
Krzyczę w niebo
Leje się piękno wspólnych chwil
Jak mocno czułość Twoich słów
Wgryzła się raniąc moje serce
Muszę je wyrwać i położyć w twe ręce
Ty obciążona winą ronisz krwawe łzy
W żałobnym konwoju odprowadzając moje sny
Już nie uwolnisz się od win, już nie cofniesz tamtych dni
Za lekkomyślność martwy będę Ci się śnił
Jak tuliłem twą duszę
Jak kochałem twe usta
Puki nie napełniły się żwirem pustych słów
Krzyczę w otchłań Odpowiada mi zło tamtych dni
Których nie powinno być
Krzyczę w niebo
Leje się piękno wspólnych chwil
Wszystko czego chciałem było w Tobie
Moje pieśni z wierszami, moje obrazy z kwiatami
Wyrzuć z pamięci
Nasze drogi , w życiu które mogło być nasze
stają się obce nam
Bo w naszych sercach nie biją już miłosne dzwony
ostatnie ziarna czułości wydziobał żal
Jak tuliłem twą duszę
Jak kochałem twe usta
Puki nie napełniły się żwirem pustych słów
Krzyczę w otchłań Odpowiada mi zło tamtych dni
Których nie powinno być
Krzyczę w niebo
Leje się piękno wspólnych chwil