niech z nieba poleje się deszcz jak krew i niech mi zarzucają że prośba o oberwanie
chmury (razem z błyskawicami na obraz i podobieństwo rozciętego brzucha samuraja
po wykonaniu rytualnego finału) jest tylko egocentrycznym brakiem pokory i że grom
z chmurnego nieba nijak ma się do japońskiej katany choć tnie równie błyskawicznie
niech mi mówią nie zaprzeczę pretensjonalnej potrzebie bo zawsze przecież będzie
jednaka jak odwrócenie uwagi od łez płakać nie wypada publicznie mężczyźnie nawet
gdy widzem jest jedynie lustro to może tylko niebo deszczem w kałuży takie jest
odwietrzne i odwieczne prawo czasu i natury niebu wolno ale ono jest w języku
rodzajem nijakim niech się więc poleje potopem niech wiatr oszaleje jak znak echo
i spot przed apokalipsą gdy przyjdzie mi potrzebą łez niech je wezmą sobie wszyscy
diabli przesyłką dla jakiejś damy kobiety kurwy (według przysłowia) jeśli sami
nie mogą w imię męskiej solidarności kosmatych myśli i świętego
spokoju o suchym pysku z mokrymi ze strachu gaciami i męskością co
to wisi (nad gówno-prawdą) (na palcach) (ze sztywnym k-***-
-arkiem)