Helenko, pójdź z koleżankami na wino,
dziadek i tak zaśnie jako szkielet, Helenko,
nie wierz w koniec świata, a ja założę krawat
i pojadę z tobą do Warszawy.
Odkładam książki na starość, a to dalej niż blisko,
mimo wszystko zrób mi zakupy. Helenko, Helenko,
namaluję ci na brzuszku kreskę.
Ja ciągnę swój brzuszek już prawie po ziemi i kaszlem
budzę sąsiadów, Helenko, coraz bliżej jest dalej.
Oddaję ci hołd, zwracam uwagę,
bo pożyczałem.