***
gdzie był bóg gdy mimowolnie oszalałem na zakręcie
dlaczego zamarłaś skoro wiesz co muszę powiedzieć
o wczorajszej burzy co nie chciała dyskretnie przejść bokiem
nim wstałem zlizała z mojej kromki chleba cały cukier powarkując na odchodne
można żyć nie umierać i z martwych wstać bardzo powoli w bólu
doceniając łatwość odchodzenia od tradycji wypominkowej
teraz nie zapytasz dlaczego wysiadam w biegu
co najwyżej skrzyżujesz palce
hospody pomyłuj
mam kroki zamglone ilością oddanej krwi
zakładam że już nie śpisz otulona w miękkie rękawiczki pochlebstw
dostrzegasz rzeczy nieoczywiste co spadają jak grom na niewinne głowy
ze szklanką zimnego mleka w dłoni podziwiam w kałuży u stóp kawał nieba
zachmurzony stosownie do pierwszego dnia wakacji nad wyspą
wyczekuję atrakcji nie byle jakich
na koniec
***
dlaczego zamarłaś skoro wiesz co muszę powiedzieć
o wczorajszej burzy co nie chciała przejść bokiem
nim wstałem zlizała z mojej kromki chleba cały cukier powarkując na odchodne
można żyć nie umierać i z martwych wstać powoli w bólu
doceniając łatwość odchodzenia od tradycji wypominkowej
już nie zapytasz dlaczego wysiadam w biegu
co najwyżej skrzyżujesz palce
hospody pomyłuj
mam kroki zamglone ilością oddanej krwi
zakładam że już nie śpisz otulona w miękkie rękawiczki pochlebstw
dostrzegasz rzeczy nieoczywiste co spadają jak grom na niewinne głowy
ze szklanką zimnego mleka w dłoni podziwiam
w kałuży u stóp kawał nieba
zachmurzony stosownie do pierwszego dnia wakacji nad wyspą
wyczekuję atrakcji nie byle jakich
na koniec"
natomiast dzielenie drugiej części "z kałużą" niczego nie zmienia
oddechu nie trzeba, bo raptem cztery wersiki ;)
wygląda ładniej
zbyt ładnie ;D
dzięki