światło wyrywa z zamyślenia flegmatyczne kształty
jest jeszcze jedna wersja istnienia
utajony miraż z barwy chaotycznej
emocjonalna warga chwyta za przegub przestrzeni
pośrodku stoi w kubistycznej zgodzie
zaspokojenie i uśmiech czerwonych wybrzeży
na krańcach szaleństwo splotło odmęty dziwności
w nieujarzmiony poryw myśli odtrąconych
dziwne bowiem są kroki i głosy nieskończonego zwierzęcia
kłamstwo realizmu powiło papierową przemoc
ponura brama prawdy zaskoczy niedorzecznym imieniem
które krwawi symbolami i przerasta kształt
daruje zarodek niedokończonej świadomości