wystartuję na metę jak nowo narodzony zbawiciel

Jarosław Baprawski

nie mam już złudzeń za oknem bociany
czekają na żniwa nie czuję was
w pierwszym pokosie traw
i życiu beznadziejnym
nie wykrzyczę

 

hossana alelluja

 

ale i nie liczcie mi kieliszków
dziwek najbardziej swobodnych z niewiast
paluchów sparzonych czajnikiem bez uziemienia

 

masakryczną tęsknotą za zrozumieniem słowa
daleko mi daleko i dalej jeszcze dalej od A

 

mógłbym zaśmiać się oddzielony ekranem
ale drapię się po jajcach grzeję wodę

 

za chwilę dzisiejsze modlitwy
zostaną wysłuchane janek

 

przyjdzie pan
dotknie łajzarza

 

lub łazarz i judasz
na kanwie przypowieści
zmieści mi się i w duszy i ciele

Jarosław Baprawski
Jarosław Baprawski
Wiersz · 15 czerwca 2014
anonim