Gdy wrzucałem kamyki do jeziora
i patrzałem na powierzchnie wody,
ogarnęła mnie refleksja.
Od zdarzenia (różnie pojętego) okręgami rozchodzą się skutki.
Czym dalej unosi się nasza fala tym jest słabsza.
Różne zaburzenia w ośrodku i życiu interferują.
Napłynęła mi, jeszcze jedna myśl.
Staw ma tylko trzy wymiary,
a istnienie ma ich nieporównywalnie więcej.
Za te porównanie, pewnie skarci mnie fizyk.