MD

tumulandi

Zbudził się po całym tym czasie

Choć wcale tego nie chciał

Bolały go kręgi, żyły i światło od szkła silniejsze

Tak się po prostu stało, nie wiedział dlaczego

 

Widział jednak kiedyś podobną scenę

Dlatego starał się robić wszystko, jak było wtedy

Zgarnął włosy z czoła obrzmiałą dłonią

Zgiął się w pół, uchylając usta

 

A potem wszystko sobie przypomniał

Znajome twarze na jaskrawym tle, niewinność

I wszelkie kolejne kroki, gesty gaszenia światła

Przy każdej kolejnej stacji bezdech, ramiona w dół

 

Odpowiadał tak na zmarszczki uśmiechów

Błyski zębów prostych i serdecznych

Odpowiadał tak na Ich machanie

To wolne, jak wahadło zegara

 

Aż w końcu nastało zupełne nic

Pomijając tylko męty ciała szklistego

Przebijające się przez piekące powieki

Niezważające na brak wszystkiego

 

Po zbudzeniu pękają mu kręgi i żyły

Próbuje strząsnąć z siebie samego siebie

Jak robactwo kłębiące na spoconej skórze

Męty ciała własnego i jasność silniejsza od szkła

 

Świadomość zbudzonego na skraju

Że to wszystko jest tamtą pamiętną sceną

Że jego wsiąknął film i nie było już "jego"

Nie było dłużej "ja"

 

Była za to postać po drugiej stronie ekranu

Pośród rozedrganych, szemrzących zakłóceń

W centrum potyczki czarnych z białymi

Szkic postaci odgarniającej włosy

 

Szum zakłóca prośbę o wciśnięcie guzików

Pauza

Cofnij

Poprzednie

Stop

 

Lub prośby o sen długi jak ten sprzed chwili

By znów zapalić światła na stacjach i dostrzec twarze

Inaczej niż tylko we wspomnieniach

To byłoby lepsze niż kubek z gorącą kawą

 

To byłoby lepsze niż wystawianie twarzy ku słońcu

Po szarpaniu ciężkiej zasłony

To byłoby lepsze niż pomarszczone winy

To byłoby lepsze niż szydercze słowa

 

Że każdy…

Że każdy jest kowalem…

Że jak sobie pościelisz…

Że kto kopie dołki…

 

Lub te jeszcze inne

Pytania o nadchodzący wieczór

Pytania o plany za horyzontem

Niezobowiązujące propozycje

 

Dlatego szybko wraca do łóżka

Nawet się nie rozbiera

Czuje zapach nieświeżej pościeli

Lubi ten zapach

 

Przed zaśnięciem strząsa z siebie szept

Ten natrętny, z tyłu głowy:

Własnego losu nie prześpisz

A weń rychło wpadniesz.

tumulandi
tumulandi
Wiersz · 31 lipca 2014
anonim
  • Mithril
    podział na strofy i wersyfikacja nie czynią z gadaniny "wiersza"

    · Zgłoś · 10 lat
  • tumulandi
    Dziękuję za opinię, popracuję nad tym. : )

    · Zgłoś · 10 lat
  • Cyjanek Z.W.C. vel En.El
    Radziłbym pozbyć się maniery wielokropków, a całość po prostu musisz okrasić metaforyką,

    Pozdrawiam

    · Zgłoś · 10 lat