Zbierało się od paru dni
tygodni, miesięcy. Lat? Lawiny
z reguły przychodzą w inny sposób.
Tymczasem spływa po mnie
nadzieja i wiara. Bez miłości
wszystko pic, jak mówi pismo.
Na gałęzi wczoraj zwisa
mi dziś. Bez jutra można
tylko oddychać, jeść, pić.
Co miesiąc ze mnie drwi
kobiecość i płodność. Bez celu
krąży we mnie krew.
Tego lata zbierało się na deszcz.
Zanim przyszedł, udusiłam się.
"... lawiny z reguły schodzą inaczej, gwałtownie"
" ... na wczorajszej gałęzi zwisa
mi dziś..."
"... tego lata zbierało się na deszcz.
udusiłam się, zanim doszedł."
takie detale z uśmiechem.
nie przeczepię się