kiedyś Bóg się w spokoju dopatrzy
i zapyta nieśmiało dlaczego
zrobiliście z miłości teatrzyk
no a miłość robicie z niczego
czemu każdy na co dzień się żali
że coś musi że każą że trzeba
po to ludzie nadzieję dostali
by wycinać z życia swe niebo
zagubieni we własnej mądrości
zapatrzeni w twarze bez twarzy
ogryzacie uczucia do kości
by nie wierzyć nie kochać nie marzyć
kiedy w końcu dojdziecie do siebie
już nie będzie do czego uciekać
i przepłynie arka po gniewie
lecz nie będzie na niej człowieka