Literatura

kapitan Rybakow wraca na Arbat (wiersz)

Abi-syn

 

 

 

nowe wypierało stare,

kłopot w tym, że kto za mocno,

czasem znikał i wracał po latach milczący,

bojaźliwy, bąkał pojedyncze słowa w obcym

języku i z jakimś szaleństwem w oczach.

 

nie (on) syn narodu (prawie) wybranego.

 

gdy wyjeżdżał, wszystkiego był pewien,

dziecięca naiwność, ledwie, meszek pod

nosem- teraz zdziwiony, że są inne niż Lena,

a przecież dawno dorósł do kobiet o niedbałej

pozie, z jaskrawą szminką na ustach.

 

jako dowódca miał realną władzę.

 

tam skąd wracał, wszystko nieswoje:

klimat, obyczaj, wiara i ten cholerny błysk

niechęci do munduru i zaśpiewu gdy

w chwilach szczególnych recytował

Puszkina lub nucił Podmoskiewskie wieczory.

 

sołdat artysta się znalazł, słyszał.

 

a przecież mu żal opuszczać Miasto

tyle wódki tu wypito, tyle złota sprzedało

i nauczycielka rosyjskiego z brwiami jak u Leny

i o takim spojrzeniu, że w sercu rodziła się tęsknota.

 

ocierał łzę gdy żegnał się z Polską

 

 

 

październik 2012.

 

 

 

 

 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
hadwao
hadwao 23 sierpnia 2014, 22:00
zaciekawił
Abi-syn
Abi-syn 27 sierpnia 2014, 09:02
Wiersz o czasach przeszłych, powiązany z "Dziećmi Arbatu" Anatolija Rybakowa, kiedy armia radziecka stacjonowała na zachodzie Polski,wracający do ZSRR naprawdę żałowali powrotów.
Dzięki Hadwao za wizytę i ślad po niej
przysłano: 22 sierpnia 2014 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca