Czasem skamlą

Cytra

 

 

Moje wiersze to złudzenia, marne słowa, które wyrywały się z serca.
Słowa psy bezdomne, spacerujące w obłokach.


wracam od wnuków jak kot wygrzana
w życzliwych promieniach spojrzeń
w oknie samolotu przesuwa się niebo
nie dosięgam ziemi nawet myślą
(czuję się jak w mydelniczce)
rozmyta niepewna bez gruntu pod nogami

 

oddala się śpiew porannych ptaków
pomieszany z gwarem dzieci
myślę o pustce o braku oddechu
o przyczynie wszystkiego
o starym człowieku który nie wie
gdzie wylądować ostatecznie

 

dyskretnie

odpinam pas bezpieczeństwa

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 3 głosy
Cytra
Cytra
Wiersz · 26 sierpnia 2014
anonim
  • Cytra
    Miło, że czytacie.

    · Zgłoś · 10 lat temu
  • Cyjanek Z.W.C. vel En.El
    Bardziej by mi się podobało "samolot przesuwa niebo" ale całość mi się podoba,

    pozdrawiam Cytro :)

    · Zgłoś · 10 lat temu
  • Cytra
    Nawias? może być :)

    · Zgłoś · 10 lat temu
  • gaj
    "wracam jak kot wygrzana
    w życzliwych promieniach spojrzeń
    w oknie samolotu przesuwa się niebo
    nie dosięgam ziemi nawet myślą
    (czuję się jak w mydelniczce)
    rozmyta niepewna bez gruntu pod nogami..."
    ?

    :)

    · Zgłoś · 10 lat temu